"Zgodnie z zapowiedzią, korzystając z pełnienia funkcji oficjalnego delegata Polski na Forum Naukowym ds. Inwazyjnych Gatunków Obcych przy Komisji Europejskiej zwróciłem się z prośbą do ENV IAS
Team (komórki Komisji Europejskiej) o wskazanie statusu kota domowego w Unii Europejskiej. Co wynika z odpowiedzi zamieszczam poniżej.
Kot domowy Felis catus ma status inwazyjnego gatunku obcego w UE, co wynika z tego, że jest gatunkiem udomowionym (nieposiadającym swojego naturalnego zasięgu - a więc wszystkie gatunki udomowione są gatunkami obcymi, a zatem nie gatunkami rodzimymi) oraz udokumentowano jego negatywny wpływ na różnorodność biologiczną i powiązane usługi ekosystemowe w Europie.
Co ważne, nie należy wyróżniać z gatunku kota zdziczałego ("wolno żyjącego"). Gatunkiem obcym jest kot domowy jako całość, a nie tylko jego porzucona czy zdziczała forma.
Wcześniej w dokumentach oficjalnych kot domowy pojawił się w Europejskiej Strategii dot. inwazyjnych gatunków obcych (dokument pomocniczy Konwencji Berneńskiej), która interpretując obowiązujący termin "gatunek obcy" powstały na bazie Konwencji o różnorodności biologicznej wskazała, że dotyczy on także gatunków udomowionych (wymieniając przy tym konkretnie kota, psa i kozę jako przykłady). Dalej kot pojawił się w wykazie inwazyjnych gatunków obcych (IGO) w Europie, jako jeden ze 125 gatunków tam umieszczonych (nie wolno mylić tego wykazu z wykazem IGO stwarzających zagrożenie dla Unii). Obecność kota na wspomnianym wykazie nie niesie jednak za sobą nic więcej poza dodatkowym potwierdzeniem jego statusu. Na podstawie tych dokumentów jakiś miesiąc temu przygotowałem mema, którego dołączam do tego materiału. Natomiast dziś mogę go już potwierdzić jako zawierającego rzetelne informacje, zatwierdzone przez Forum Naukowe ds. IGO przy Komisji Europejskiej.
Dlaczego zatem kot domowy nie figuruje w wykazie IGO stwarzających zagrożenie dla Unii?
Wynika to z niemożliwości spełnienia art. 4 rozporządzenia nr 1143/2014, ponieważ jest to gatunek bardzo rozprzestrzeniony i popularny jako zwierzę domowe. Tym samym pomimo, że jest to inwazyjny gatunek obcy, nie podejmuje się prób umieszczenia go w tym wykazie i tym samym objęcia dodatkowymi zakazami z poziomu UE (nie jest też tu jakimś wyjątkiem). Gdyby kot domowy został umieszczony w tym wykazie to objęty zostałby tymi samymi zakazami co żółw ozdobny (znany głównie z podgatunku żółw czerwonolicy), burunduk, nutria, szop pracz, bass słoneczny czy gęsiówka egipska tj. m.in. zakazem przetrzymywania, chowu, hodowli, oferowania do sprzedaży, wymiany, wykorzystywania i uwalniania do środowiska (a więc posiadacze kotów mogliby je utrzymywać wyłącznie na podstawie posiadanych zezwoleń na odstępstwa od zakazów i przy spełnieniu konkretnych warunków).
Co zatem wynika z tego statusu?
Przy braku kota domowego w wykazach IGO stwarzających zagrożenie dla Unii lub Polski, gatunek ten jest traktowany w przepisach po prostu jako gatunek obcy (nie oznacza to, że nie jest inwazyjnym gatunkiem obcym). Wynika to z tego, że spełnia on co najmniej definicję oficjalnego terminu "gatunek obcy" i tym samym może podlegać pod ustawę o gatunkach obcych, która powołuje się na tą definicje. Wynika to z tego, że rozporządzenie 1143/2014 wprowadzając przepisy dotyczące gatunków obcych, nie wykluczyło z niego gatunków udomowionych. Zatem zgodnie z prawem krajowym kot domowy jest traktowany jako gatunek obcy. Tu ma zatem znaczenie art. 7 ustawy, mówiący o zakazie wprowadzania do środowiska i przemieszczania w nim gatunków obcych. Tym samym osoba porzucająca koty może odpowiadać nie tylko przed przepisami ustawy o ochronie zwierząt (znęcanie się nad zwierzętami - porzucenie), ale także przepisami ustawy o gatunkach obcych, które przewiduję znacznie wyższe kary niż ta pierwsza. Nie wolno także przemieszczać kotów w środowisku, czyli np. odławiać np. w parku i przewozić by wypuścić w innym miejscu np. w lesie albo innym parku. Należy przy tym zaznaczyć, że wprowadzenie do środowiska niekoniecznie jest tożsame z uwolnieniem do środowiska (na stanowisko w tej sprawie jeszcze czekam, ale podejrzewam, że tak pozostanie), co oznacza, że teoretycznie możliwe byłoby uwalnianie kota w miejscu jego schwytania, co nie zablokowałoby np. akcji kastracji kotów zdziczałych tj "wolno żyjących" - o ile faktycznie uwolniono by je w miejscach odłowienia.
Przepisy unijne względem kota poza traktowaniem go jako gatunku obcego nie wpływają na zarządzanie tym gatunkiem na poziomie krajowym. Oznacza to, że przepisy ustawy o ochronie zwierząt mogą działać, ale w stopniu ograniczającym dotychczas stosowane różne nadinterpretacje, tj. gdy nie mamy do czynienia z wprowadzaniem gatunku obcego do środowiska lub przemieszczaniem w tym środowisku. Pomysły typu "należy wprowadzić więcej kotów do środowiska by wspomóc populację kotów "wolno żyjących" są zatem niezgodne z przepisami ustawy o gatunkach obcych.
Należy się spodziewać kolejnych materiałów w sprawie kota domowego, które mają na celu uporządkować wiedzę w zakresie tego gatunku i sposób zarządzania nim.
W każdym razie, kot domowy oficjalnie ma status inwazyjnego gatunku obcego w UE, także w Polsce. W związku z tym należy się spodziewać aktualizacji w kluczowych bazach danych dotyczących gatunków obcych w Polsce.
Na koniec chciałbym podkreślić, że weryfikacja statusu nie miała miejsca w ostatnich dniach, po prostu potwierdzałem to co udało mi się wypracować. Kot domowy od dawna posiada status inwazyjnego gatunku obcego (przytoczone dokumenty, gdzie jest on wymieniony jako IGO są niemalże sprzed 20 lat i wciąż obowiązują), jedynie może nie zajmowano się tą sprawą co prowadziło do licznych nieporozumień w temacie kota domowego. Z mojej perspektywy najważniejsze jest to, że moi obserwujący czy słuchacze otrzymują rzetelne informacje w sprawie statusu tego gatunku."
Rafał Maciaszek
Podkreślę tylko ten fragment:
"O ile wprowadzeniem do środowiska niekoniecznie jest uwolnienie w miejscu schwytania, tak informacja ta nie wpływa na programy kastracji tzw. "wolno żyjących kotów", czyli zdziczałych."
Tak więc schwytanie, kastracja i wypuszczenie w miejscu schwytania jest akceptowane w tym przypadku. Dlatego nie ma podstaw do wyłapywania zdziczałych kotów i zamykania ich w schroniskach. Myślę, że dobrze prowadzony program kastracji szybko zredukowałby populację kotów zdziczałych, bez konieczności zamykania ich w schroniskach.
Oczywiście jestem za nie wypuszczeniem kotów posiadających właściciela.
Robert Kalak
Dobra wiadomość dla dzikiej przyrody - kot domowy został oficjalnie uznany za inwazyjny gatunek obcy - widnieje w krajowej bazie gatunków obcych prowadzonej przez Instytut
Ochrony Przyrody Polskiej Akademii Nauk. https://www.iop.krakow.pl/ias/gatunki/2690
Ponieważ zgodnie z art. 7 ustawy z 17 września 2021 r. o gatunkach obcych "Zakazuje się wprowadzania do środowiska oraz przemieszczania w środowisku gatunków obcych." – nie jest już możliwe legalne wypuszczenie kotów do środowiska.
Tomasz Knioła
1. https://www.facebook.com/LowcaObcych/photos/a.108976330528115/777525110339897/?type=3 :
"Gatunki udomowione, takie jak pies czy kot nie dziedziczą zasięgów naturalnych swoich gatunków-przodków, ponieważ są już innymi, zmienionymi przez człowieka gatunkami na co wskazuje szereg badań naukowych. Wszystkie te gatunki spełniają definicję gatunku obcego, ponieważ gdziekolwiek by się nie znalazły należy je traktować jako przeniesione przez człowieka poza ich naturalny zasięg (którego nie mają - tak samo jak wyselekcjonowane przez człowieka odmiany ozdobne rodzimych gatunków).
W następstwie wykonanej przeze mnie weryfikacji statusu tych gatunków (rozpoczętej zaledwie w połowie maja) i uzyskania potwierdzenia ze strony ENV-IAS Teamu (komórki Komisji Europejskiej zajmującej się problematyką IGO) w krajowej bazie gatunków obcych prowadzonej przez Instytut Ochrony Przyrody Polskiej Akademii Nauk pojawiła się zmiana polegająca na umieszczeniu w niej najbardziej kontrowersyjnego z tych gatunków, czyli kota domowego, który na podstawie prac naukowych opisujących jego wpływ na różnorodność biologiczną w Polsce ma status inwazyjnego gatunku obcego. Ponadto w sekcji "Najczęściej zadawane pytania" towarzyszącej bazie znajdziecie dodatkowe wyjaśnienia w tej sprawie.
Kot domowy nie jest gatunkiem naturalnie występującym w Polsce, nie jest naturalnym elementem krajowej przyrody. Jest to gatunek udomowiony, za który człowiek bierze pełną odpowiedzialność. Dzięki weryfikacji statusu, w stosunku do gatunków jak pies czy kot mogą mieć zastosowanie przepisy ustawy o gatunkach obcych, a więc konkretnie art. 7 mówiący o zakazie ich wprowadzania do środowiska i przemieszczania w tym środowisku. Należy to interpretować jako wzmocnienie i tak już istniejących zapisów ustawy o ochronie zwierząt dotyczących porzuceń zwierząt domowych. O ile wprowadzeniem do środowiska niekoniecznie jest uwolnienie w miejscu schwytania, tak informacja ta nie wpływa na programy kastracji tzw. "wolno żyjących kotów", czyli zdziczałych. Ważne jest jednak zaznaczenie, że zdziczałe gatunki udomowione, obojętnie czy będzie to kot, pies, świnia czy krowa, nie są gatunkami rodzimymi, ani naturalnym elementem krajowej przyrody. Więcej informacji w poprzednich materiałach dotyczących kota domowego na stronie Łowca Obcych.
Symbolicznie, do bazy gatunków obcych kot domowy trafił razem z płazińcem - Scutariella japonica, epibiontem krewetek akwariowych, którymi zajmuję się w ramach mojej pracy badawczej. Moja inicjatywa od samego początku była ukierunkowana na spojrzenie na problematykę gatunków obcych w szerszym zakresie, ale koncentrując się na gatunkach raczej wodnych nigdy nie przypuszczałem, że dosięgnie i kota.
Zaznaczam, że jest to tylko pierwszy z dwóch etapów weryfikacji statusu gatunków udomowionych, w szczególności kota. Należy oczekiwać kolejnych materiałów w tym temacie."
"Kot zakwalifikowany jako gatunek inwazyjny w Polsce. Co to oznacza?
Robert Jurszo
Kot domowy trafił do krajowej bazy gatunków obcych prowadzonej przez Instytut Ochrony Przyrody Polskiej Akademii Nauk - z kwalifikacją "inwazyjny gatunek obcy". Nie można już mówić, że bezpański, zdziczały domowy kot jest naturalnym elementem polskiej przyrody.
Jednym z najpoważniejszych wyzwań stojących przed ochroną przyrody są inwazyjne gatunki obce. Wskazuje się na nie - zaraz po zniszczeniu przez ludzi siedlisk - jako jedną z najważniejszych przyczyn współczesnego wymierania gatunków.
Gatunki obce to te, które wskutek działalności człowieka zostały wprowadzone poza obszar swojego naturalnego występowania. Dlatego podstawowym kryterium podziału na gatunki obce i rodzime jest to, czy ich obecność w jakimś miejscu to wynik naturalnych procesów, czy świadomego lub przypadkowego wprowadzenia przez ludzi.
Kiedy więc gatunek obcy jest inwazyjny? Gdy jego wpływ na otaczająca go przyrodę jest negatywny, np. gdy szkodzi rodzimym gatunkom. Tak jak w Wielkiej Brytanii przywieziona z Ameryki Północnej wiewiórka szara wypiera rodzimą wiewiórkę pospolitą. Albo amerykański rak pręgowaty w Polsce wypiera naturalnie występującego u nas raka szlachetnego.
Od lat gromadzone są dane na temat inwazyjności kota domowego, jednego z najpopularniejszych zwierząt domowych w Polsce i w ogóle na świecie. Właśnie został wpisany do krajowej bazy gatunków obcych prowadzonej przez Instytut Ochrony Przyrody Polskiej Akademii Nauk - ze statusem "inwazyjny gatunek obcy".
Instytut Ochrony Przyrody PAN zbiera informacje o gatunkach obcych (w tym inwazyjnych) od 1999 roku. Sama baza dostępna jest w internecie . O wpisaniu kota domowego jako inwazyjnego gatunku obcego poinformował na Facebooku Rafał Maciaszek z Instytutu Nauk o Zwierzętach SGGW, biolog zajmujący się gatunki inwazyjnymi, autor projektu "Łowca obcych".
- Zweryfikowałem status kota domowego w unijnych i europejskich dokumentach dotyczących ochrony przyrody. Na przykład kot został uwzględniony jako jeden z inwazyjnych gatunków obcych w Europie w europejskiej strategii do spraw inwazyjnych gatunków obcych z 2003 roku, dokumencie pomocniczym konwencji o ochronie gatunków dzikiej flory i fauny europejskiej oraz ich siedlisk, zwanej potocznie konwencją berneńską - mówi "Wyborczej" Maciaszek.
Dlatego, dodaje, "wpisanie kota domowego jako inwazyjnego gatunku obcego do prowadzonej przez Instytut Ochrony Przyrody PAN bazy gatunków obcych było czystą formalnością".
Co to zmienia?
- Wpisanie kota domowego do bazy gatunków obcych nawet tylko jako gatunku obcego wybija z ręki argumenty wszystkim tym - na przykład samorządom - którzy twierdzą, że bezpański, zdziczały domowy kot jest naturalnym elementem polskiej przyrody. Nie pozwala na traktowanie go na równi ze żbikiem i rysiem, które są gatunkami rodzimymi - wyjaśnia Maciaszek.
Biolog podkreśla, że kot domowy w ogóle nie ma swojego naturalnego zasięgu, ponieważ jest to gatunek udomowiony, wyhodowany tysiące lat temu i znacząco zmieniony przez człowieka. Na tyle, że uznano go za osobny gatunek, który od zawsze jest związany z ludźmi. A to ma bardzo ważną konsekwencję: wskazuje na pełną odpowiedzialność ludzi za te zwierzęta.
- Porzucenie kota czy jego wypuszczanie nie jest więc żadnym zwracaniem mu wolności, ale wprowadzaniem do środowiska gatunku, który do niego nie przynależy - mówi Maciaszek.
Przyrodnik wyraźnie zaznacza, że nie należy mylić wpisania kota do bazy Instytutu Ochrony Przyrody PAN z wpisaniem go do wykazu inwazyjnych gatunków obcych stwarzających zagrożenie dla Polski lub Unii. I - tym samym - objęciem go dodatkowymi zakazami z ustawy o gatunkach obcych: poza zakazem wprowadzania do środowiska i przemieszczaniem w środowisku przyrodniczym.
To drugie raczej się nie stanie, ponieważ z powodu rozpowszechnienia kotów domowych taki zabieg nie byłby skuteczny jako narzędzie zapobiegania ich szkodliwemu wpływowi na przyrodę, a tylko spowodowałoby problemy formalne, np. dla chowu i hodowli tych zwierząt czy realizacji dotychczasowych programów zapobiegania ich bezdomności - wyjaśnia Maciaszek
Kot domowy nie jest częścią przyrody
Temat drapieżnictwa kota domowego budzi bardzo silne emocje w naszym kraju. Głównie dlatego, że jest to zwierzę, które ma ogromną rzeszę sympatyków. Wypuszczanie kotów z domu wciąż nie jest postrzegane jako coś nagannego, choć wiemy, że wśród ptaków i małych ssaków sieją spustoszenie. Liczby są zastraszające, bo koty wiejskie w Polsce co roku zabijają 583 mln drobnych ssaków i 136 mln ptaków. W USA liczebność ofiar sięga już miliardów.
Mimo tych ponurych statystyk wciąż powtarzane są argumenty, że kot jest już częścią europejskiej przyrody, która zdążyła się do niego przystosować. Takiego argumentu używał m.in. mój redakcyjny kolega Tomasz Ulanowski w tekście " O kotach i ludziach, czyli człowiek zawinił, kota powiesili ".
- Nie można czegoś takiego powiedzieć, ponieważ populacja kotów domowych w Europie nie ma nic wspólnego z populacją naturalną - mówi "Wyborczej" dr Piotr Piliczewski, ornitolog i etolog (badacz zachowań zwierząt). Dlaczego? Ponieważ nie jest regulowana i kształtowana przez naturalne mechanizmy, jak choroby czy dostęp do pokarmu. Za to koty są dokarmiane, porzucane i wypuszczane z domów.
- W efekcie ich zagęszczenie jest dziesiątki i setki razy większe niż jakiegokolwiek innego drapieżnika. Gdyby ich populacja była kontrolowana przez czynniki naturalne, to jeden kot przypadałby na 5-10 km kw., tak jak jest w naturze. I wówczas moglibyśmy się zastanawiać, czy rodzima przyroda się już z kotami poukładała, czy nie. W tej chwili nie ma to miejsca - mówi dr Piliczewski.
Zaznacza, że wiemy, iż takie wyłączenie z naturalnej regulacji nawet gatunku rodzimego może załamać ekosystem.
Koty szkodzą wszędzie (mniej więcej) tak samo
Dr Piliczewski nie zgadza się również, że koty stanowią problem tylko dla przyrody - jak pisał Ulanowski - "głównie Ameryki Środkowej, Australii, a także wysp Oceanu Spokojnego i Indyjskiego".
- Przeprowadzono już badania porównawcze na temat wpływu kotów domowych wypuszczanych z domu na faunę Australii, Europy i USA. Okazało się, że wszędzie impakt jest bardzo podobny - mówi biolog. Podkreśla przy tym, że nie należy posługiwać się argumentem, że w Europie kot domowy nie jest bezpośrednią przyczyną ginięcia jakichś konkretnych gatunków.
- Po pierwsze, lokalnie to się dzieje, np. wiemy, że w Wielkiej Brytanii koty zagrażają przetrwaniu lokalnych populacji pokrzywnicy albo wróbla albo są ważnym determinantem nieobecności w siedlisku pliszki siwej czy śpiewaka. Po drugie, jeśli współwystępują inne czynniki - jak utrata siedlisk czy zmiana klimatu - to wzrasta również znaczenie negatywnej presji kotów. Wpływ obcych gatunków jest potęgowany, a nie redukowany przez inne czynniki i vice versa - zaznacza biolog.
Przytacza statystki, zgodnie z którymi za prawie jedną trzecią przypadków śmierci małych ptaków odpowiada bezpośrednio niewłaściwe traktowanie kotów przez ludzi, czyli ich wypuszczanie, więc nie można tego lekceważyć.
- Po trzecie, postęp wiedzy i towarzyszący mu postęp etyczny sprawiają, że trywializowanie niepotrzebnego cierpienia nawet pospolitych zwierząt - zarówno kotów, dla których świat poza mieszkaniem nie jest naturalny, jak i ich ofiar - jest coraz trudniejsze. Nie można uzasadnić tego tym, że przecież „nie wyginęły" - dodaje."