21.09.-28.09.2008

Gdy znaleźliśmy ogłoszenie o obozie odbywającym się na Malcie w celu ochrony przelatujących tamtędy ptaków przed nielegalnymi polowaniami, nie zastanawialiśmy się długo. Już wcześniej słyszeliśmy co nie co na temat tamtejszej jakże chlubnej tradycji polowań, jak również pewnych ustępstw względem myśliwych, na które poszła Unia Europejska przy przyjmowaniu Malty w swoje szeregi, pozwalając im na polowanie na niektóre normalnie chronione na jej terenie gatunki.

Nie pozostało nic innego, jak pomóc. Zgłosiliśmy się do CABS-u (Committee Against Bird Slaughter), niemieckiego towarzystwa organizującego obóz. Kukowanie biletów na samolot i pociąg, no i pozostało czekać na godzinę wyjazdu. W międzyczasie co nieco dowiedzieliśmy się na temat organizacji obozu oraz dostaliśmy listę gatunków, na które na Malcie polować można, jak również informacje na temat sezonu polowań, który trwa od początku września do końca stycznia, dodatkowo dla przepiórki i turkawki na wiosnę. Lista gatunków ptaków, na które można na Malcie polować wygląda następująco:

Gatunek

Polowania na lądzie

Polowania na morzu

Tylko przy pomocy siatek ornitologicznych

Siewka złota

-

Siewnica

-

Czajka

-

Batalion

-

Bekasik

-

Kszyk

-

Słonka

-

Świstun

-

-

Krakwa

-

-

Płaskonos

-

-

Cyraneczka

-

-

Cyranka

-

-

Krzyżówka

-

-

Rożeniec

-

-

Głowienka

-

-

Czernica

-

-

Szlachar

-

-

Gęgawa

-

-

Gęś zbożowa

-

-

Przepiórka

-

Kokoszka

-

Łyska

-

Wodnik

-

Turkawka

-

Grzywacz

-

Szpak

-

Paszkot

-

Kwiczoł

-

Droździk

-

Śpiewak

-

Kos

-

Skowronek

-

Makolągwa

-

Kulczyk

-

Dzwoniec

-

Szczygieł

-

Grubodziób

-

Czyż

-

Zięba

-

Po dotarciu na Maltę via Berlin z lotniska odbiera nas jeden z szefów misji David Conlin i udaliśmy się na zachód wyspy, gdzie mieścił się nasz hotel, który był baza wypadową. Ja (Bartek) przyleciałem dzień później. Najbardziej interesują mnie ptaki szponiaste, także zacząłem od razu wypytywać się Davida, co i jak. Dowiedziałem się o dwóch zestrzelonych błotniakach stawowych, jak również o przypadkach strzelania do trzmielojadów w ciągu ostatnich dni jako, że były one obfite w przelot drapoli. David stwierdził, ze strzela się tu do wszystkiego, co lata, a najbardziej pożądanymi trofeami są właśnie szponiaste. Właśnie dlatego żaden ich gatunek nie gniazduje tu na stałe, co było dla mnie ogromnym szokiem!! Jakieś 30 lat temu wyginął sokół wędrowny z podgatunku śródziemnomorskiego, a nawet pustułki się nie uchowały. Dowiaduje się też, że na Malcie oprócz normalnej policji funkcjonuje policja A.L.E., powołana w celu ochrony ptaków i walki z nielegalnymi polowaniami.

Po dojeździe do hotelu szybkie wypakowywanie się i już czas na akcje. Po drodze poznałem drugiego z szefów Axela. Każdy dostał specjalną koszulkę z żółtym napisem "Bird Guard" – myśliwi musza widzieć, że tu jesteśmy i ich obserwujemy. Jest nas w sumie około 20 osób i jesteśmy podzieleni na różne grupy. Każda z nich obstawia jakąś część wyspy – ważne punkty migracyjne, jak również noclegowiskowe dla ptaków. Tego dnia jestem w grupie z Julią (Amerykanką z Hawajów), Izraelczykiem Shy i Davidem. Jedziemy na wzgórze, gdzie pokazują mi pierwsze specjalne poletka służące do przyciągania ptaków. Na poletku jest mały budyneczek, w którym siedzą normalnie myśliwi i strzelają do tego co przyleci. Są tam sadzone rośliny, tworzone są tez miejsca do odpoczynku dla ptaków. Można na nich rozstawiać tez siatki, zresztą kilka tyk przygotowanych do rozciągnięcia siatek też jest… Widok takich małych poletek i budyneczków towarzyszył nam do końca wyjazdu. Było one dosłownie wszędzie. Co do ptaków – przelatuje coś szybko, wielkości drozda z niebieskim połyskiem. Jest to modrak, jak twierdzi Shy. Potem jeszcze mieliśmy wiele razy okazję go podziwiać w o wiele lepszych okolicznościach. Tak samo, jak pokrzewkę aksamitną, czy nieodłączny śpiew "My name is Cettia ceti" wierzbówki. Tą jednak zobaczyć już było o wiele ciężej, bo ciągle kryła się w gęstych krzaczorach. Wszechobecne są też tu wróble południowe, a co ciekawe na Malcie nie występuje wróbel. Są też bardziej nam znane gajówka, kapturka, piecuszek, czy pleszka. Są też świergotki z kilku gatunków. Wszędzie też słychać odzywające się przepiórki, na które myśliwi polują wraz z psami, tylko "przy okazji" strzelając do innych chronionych gatunków… Bardzo rzadko obserwowana jest turkawka.

Poznajemy się z Michałem przy ciekawym napisie na murze "BirdLIfe R.I.P". BirdLife Malta jest organizacją współpracującą z nami, jak widać niezbyt lubianą w środowisku myśliwych. Michał opowiada o wczorajszym przypadku strzelania do niego, a stoimy w miejscu, gdzie nagrano dzień wcześniej film, jak kłusownik (bo trudno go myśliwym nazwać) zbierał ciała dwóch martwych, zastrzelonych błotniaków stawowych. Zaczyna się rysować ponury obraz tutejszych polowań. Jedziemy jeszcze do Buskett Garden – tutejszego obszaru Natura2000, czyli niewielkiego lasku, który jest bardzo ważnym miejscem noclegowiskowym dla ptaków, położonym na wzgórzu w centralnej części wyspy. Innym takim miejscem jest położony na północy lasek Mizieb – tutaj niestety Natura 2000 nie obowiązuję, także myśliwi mogą polować. Ważnym miejscem jest wzgórze i dolina Laferla Cross (od krzyża zdobiącego wzgórze) wraz z doliną Girgenti oraz klify Dingli w południowej części wyspy.

I właśnie w dolince przy Laferla Cross już, gdy zaczęło zmierzchać przyleciało trochę drapoli: trzmielojady (co ciekawe większość tu lecących ptaków to są to osobniki juwenilne), błotniaki stawowe, pustułki, ale też rybołów i pustułeczki. W pewnym momencie widzimy dużego sokoła… przyglądamy się, okazuje się, ze jest cały czarny. Werdykt jest jednoznaczny – sokół skalny. Jeszcze kilka krotnie obserwowaliśmy ten gatunek – w większości odmianę ciemną, ale jasna też się trafiała. Są też czaple siwe i prawdopodobnie ślepowrony, ale niestety obaj nie osłuchani za bardzo jesteśmy w jego głosie, a jedynie je słyszeliśmy.

Następnego dnia udajemy się wraz z Julią, Shy i Davidem na Gozo – mniejszą wyspę położona na północny-zachód od Malty. Wysepka ta robi na nas lepsze wrażenie od Malty – wydaje się czystsza i myśliwych jakby trochę mniej… Ptaków nie za dużo, ale podczas przepływania promem widzimy mewy romańskie/białogłowe. Na samej wyspie zwiedziliśmy jej północną część, gdzie poobserwowaliśmy trochę myśliwych, ale też ujrzeliśmy pięknego ostrygojada. W zachodniej części, przy największej atrakcji turystycznej Gozo, a mianowicie nadmorskim utworze skalnym zwanym "Lazurowe Okno" była jedna sieweczka obrożna. Na Gozo zobaczyliśmy jeszcze rezerwat BirdLife chroniący największą kolonię burzyka śródziemnomorskiego na Malcie. 10% światowej populacji tego gatunku gniazduje na tych wyspach. Poza tym w rezerwacie tym są też lęgowe burzyk żółtodzioby i głuptak. Mają szczęście, że są to ptaki morskie to mimo polowań z łodzi, uchowały się w tym nieprzyjaznym dla ptaków rejonie… Na obserwacje tych ptaków dobra pora to nie była, gdyż wszystkie wędrują gdzieś po morzach. Wieczór przynosi smutniejsze informacje. Zestrzelony został bocian czarny. Plusem jest film, który nagrał nasz jeden włoski kolega – jest to dowód w sprawie dla policji, ale też dowód dla przeciętnego maltańczyka, że tutejsi myśliwi takie rzeczy robią. Następnego dnia pojawił się ten film w maltańskiej telewizji.

Wieczór spędzamy już na Malcie na wzgórzu znajdującym się na jej północy, będącym notabene rezerwatem, ale myśliwych... Tam widzę podobnego ptaszka do naszej rokitniczki, ale rokitniczka to nie jest. Jest to pospolita w basenie Morza Śródziemnego chwastówka. Spotykamy poza tym dwóch myśliwych, którzy popierają naszą działalność i potwierdzają, że większość maltańskich myśliwych rabunkowo gospodaruje przyrodą. Bardzo to budujące. Trzeba w ogóle zaznaczyć, że Maltańczycy są pozytywnie do nas nastawieni (no poza myśliwymi) i około 67% opinii publicznej jest za całkowitym zaprzestaniem polowań. W międzyczasie wpada mi do ręki lista ptaków Malty. Największym szokiem jest, gdy przy nazwie kawka znajduje opis "extinct". Z lęgowych gatunków, które nas by zaciekawiły są tu jeszcze dzierzby rudogłowe.

Następny poranek spędzamy na klifach Dingli. Patrząc na to miejsce, jak również na rezerwat burzyków przypomina się Krym. Tylko tam nad takimi klifami latały lęgowe rarogi, tutaj czegoś takiego nie uświadczysz. Shy twierdzi, że są tu jedne z najlepszych klifowych wybrzeży dla sokoła skalnego, jakie widział na Morzu Śródziemnym. Z Dingli widać niewielką wysepkę. Za kilka dni były szef BirdLifu Malta, Max – obecnie na emeryturze – mówi nam, że jest tam rezerwat nawałników burzowych. Poranek jest spokojny – można popatrzeć na świergotki polne, czy przyjrzeć się dokładniej wszędobylskiemu modrakowi. Niestety obserwacja cierniówko wyglądającej pokrzewki była zbyt krótka, a kto wie, czy nie była to pokrzewka okularowa, zwłaszcza, że ptak mały się wydawał… Po południu wyspę obiega informacja, że na Gozo obserwowano stado 12 bocianów czarnych. Na Malcie 11 osobników przejmuje policja i eskortuje na noclegowisko. Niestety wybrały one niezbyt przyjemne miejsce - wzgórze niedaleko Laferla Cross, ale wzgórze opanowane przez myśliwych. Szybka decyzja i wraz z Axelem spędzamy noc w terenie pilnując bocianów. Pogoda bez rewelacji, całą noc siąpił deszczyk. Tej nocy w dolinie Girgenti przebywało też stado około 1000 żołn.

W nocy nic się nie działo, prawdziwa bitwa rozgorzała nad ranem, gdy zaczęła się rzeź. Jeden bocian został zestrzelony na południu wyspy, dwa nad laskiem Mizieb. Gdy poszukiwaliśmy ciała nieprzyjemnie i niewybrednych słowach witali nas myśliwi, dowodów jednak nie udało się znaleźć. Na pewno czterem bocianom udało się odlecieć do Afryki.

Cóż, bitwa przegrana, ale wojna trwa dalej. I nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem, bo nie ma na to czasu. Wieczorem na noclegowisko przyleciały trzy orliki krzykliwe. Oczywiście, jak codziennie duże stada jaskółek (dymówi i oknówki, jaskółki rudawej osobiście nie widzieliśmy, ale była obserwowana), często też jerzyków. Stadom jaskółek towarzyszyły sokoły skalne i kobuzy. Polaków czekała kolejna nocka poza hotelem. Wraz z drugą drużyna od nas oraz dwoma ekipami z BirdLifu pilnowaliśmy orlików. Tym razem bitwa wygrana – następnego dnia wszystkie orliki poleciały ku Afryce. Był to idealny przykład współpracy CABS-u, BirdLifu i policji A.L.E.

Następnego dnia jeden z nas (Michał) pojechał na Gozo, gdzie wyhaczył raryta, a mianowicie skotniczkę. Jest to pierwsze jej stwierdzenie na Malcie! Ciekawe co na to tamtejsza Komisja Faunistyczna? Przelot tego dnia był niewielki, także też krótki wypad na błotka niedaleko hotelu, gdzie były niewielkie stadka biegusów malutkich, biegusów zmiennych, batalionów, jak również cyraneczki i krzyżówki. Z innych siewek na przelotach widzieliśmy (słyszeliśmy) mornele i piskliwce.  Wieczorem przyleciał na wyspę gadożer i wybrał sobie najlepsze miejsce na nocleg, czyli Buskett Garden. Oczywiście wcześnie rano kilka ekip w różnych miejscach zbiera się by pilnować ptaka. Obserwujemy go z dalekiej odległości, a odlatuje w stronę Afryki około godziny 15. Kolejna bitwa wygrana. Przy okazji toczymy ciekawą "dyskusję" z jednym z myśliwych… który mówi, żebyśmy nie byli szpiegami, tylko obserwowali ptaki. Mówi że sam nielegalnie nie poluje, ale musimy zrozumieć, że gdy masz szansę na jeden "GOL" w życiu to musisz skorzystać… Na pytanie, czemu żaden ptak szponiasty nie gniazduje na Malcie mówi, że przecież nie mają co jeść.. Ciekawe czemu? Dobry był też argument, że przecież w tym roku nie polowali na turkawkę w sezonie lęgowym, a i tak nie była lęgowa. Po stu, czy więcej latach eksterminacji populacja miała się odbudować w jeden rok… Oczywiście na wszystko co mówił mieliśmy gotowe riposty, ale czasem tak ściskał tą broń, że wydawało się, że zaraz strzeli. Zresztą tego dnia jedna z drużyn była ostrzelana, inna nasza drużyna była nastraszona przez myśliwych, że mogą nas zastrzelić i nikt im nic nie zrobi.

Ten dzień, a była to sobota, ostatni dzień obozu CABS-u spotykamy przychylnego nam maltańczyka, który mówi, że w niedzielę będzie „hotspot”, bo myśliwi czekają na nasz wyjazd i szykują się na ostrą rzeź! Na dodatek pogoda we Włoszech się poprawiła i wieczorem w sobotę przylatują wielkie stada drapoli w tym orliki krzykliwe. Są też oczywiście stawarczyki, pszczółki, różnej maści sokoły. W dolinie Girgenti krążą orliki, jesteśmy też tam my wraz z kamerą. Ponieważ jest tu 5 wozów policji oraz ekipy z BirdLifu, decydujemy się pojechać w inne nie obstawione miejsce, bo po pierwsze jesteśmy tu dla ptaków, a nie po to, by je obserwować. Był to błąd - młody orlik został zestrzelony na oczach policji!! W życiu nam to by do głowy nie przyszło…

W niedzielę rano jeden z nas (Bartek) opuszcza Maltę, drugi w poniedziałek. Część ludzi z CABS-u zostaje dłużej do czwartku. W następnych dniach dużo ptaków leci i nie wszystko kończy się szczęśliwie np.: 5 orlików zostaje zastrzelonych… Ale wojna trwa dalej, a za rok będziemy tam znowu…

Bartek Woźniak, Michał Jaśkiewicz

banerruch

Ilość odwiedzin

2943240
DzisiajDzisiaj473
WczorajWczoraj1705
TydzieńTydzień3926
MiesiącMiesiąc8730