Ligularia sibirica (L.) Cass na Pakosławiu.

Przy całym szacunku dla badań podstawowych zawsze bardziej mnie pociągała nauka stosowana. Kiedy więc w 2007 roku Anna Ronikier-Dolańska, Mazowiecki Konserwator Przyrody – to czasy przed powstaniem RDOŚ-iu, poprosiła mnie o napisanie dziesięcioletniego programu czynnej ochrony języczki syberyjskiej w Województwie Mazowieckim, zgodziłem się bez wahania. Punktem wyjścia programu były działania oparte o stanowisko języczki na torfowisku Pakosławskim. Jest ono w naszym kraju wyjątkowe gdyż jako jedyne liczy ponad tysiąc kwitnących osobników co zapewnia swobodne ich krzyżowanie się i zachowanie niezbędnego do przeżycia potencjału genetycznego. Na pozostałych stanowiskach w Polsce rośnie od kilkunastu do najwyżej stu kilkunastu roślin (na każdym z nich) stąd niebezpieczeństwo chowu wsobnego i dryftu genetycznego prowadzącego do degeneracji i wymarcia tak niewielkich populacji jest tam wysokie.

ea8f8c3626dce1878a7b9defb8cede5c.jpgPierwsze dane o populacji Pakosławskiej, z którymi mogłem się zapoznać mówiły o spadającej liczbie osobników, wysychającym torfowisku i zaawansowanym stadium sukcesji manifestującym się intensywnym zarastaniem odkrytej dawniej (łąkowej) części torfowiska przez wierzby i brzozy. Wizyta w terenie potwierdziła doniesienia literaturowe. Należy jednak pamiętać, że lata poprzedzające sporządzenie programu były bardzo suche i dane choć prawdziwe mogły być nie w pełni zobiektywizowane. Konieczność wieloletnich obserwacji stanowisk i siedlisk zagrożonych wymarciem lub degradacją jest obecnie często pomijana (czasem wręcz celowo) we wszelakich wnioskach o zapobieganie tym procesom więc specjalnie przypominam i podkreślam ten aspekt sprawy. Wszystko to razem spowodowało, że w projekcie zaproponowałem postępowanie dwu torowe. Z jednej strony, dla zabezpieczenia lokalnego potencjału genetycznego należało umieścić reprezentatywną dla tego stanowiska próbkę nasion języczki syberyjskiej w Narodowym Banku Nasion roślin ginących flory polskiej przechowywanych w ciekłym azocie w Ogrodzie Botanicznym Centrum Zachowania Różnorodności Biologicznej PAN w Powsinie (którego byłem twórcą i w tym czasie kierownikiem) co gwarantuje ich zachowanie na setki lat oraz założyć kilka metaplantacji języczki na odpowiednich dla gatunku torfowiskach w województwie Mazowieckim. Z drugiej strony zaproponowałem podjęcie badań nad aktualną kondycją populacji Pakosławskiej i działania umożliwiające odwrócenie lub silne zahamowanie procesów sukcesji i wysychania torfowiska.

Reprezentatywną dla Pakosławskiej populacji języczki syberyjskiej próbkę nasion zebrano w roku 2008 i umieszczono w banku nasion w OB CZRB PAN. Rozpoznanie torfowisk województwa Mazowieckiego pod kątem możliwości ich wykorzystania do założenia metaplantacji odłożono w czasie do uzyskania spójnych danych o kondycji stanowiska Pakosławskiego i prognozowanych zmianach. Podjęto natomiast intensywne prace zmierzające do dokładnej  inwentaryzacji języczki na badanym stanowisku w celu oszacowania rozmiarów wahań liczebności kwitnących osobników i ich produkcji nasiennej. Na omawianym etapie podjęte zostały także rozmowy na temat ustawienia na Pakosławiu rezerwatu przyrody.

Zabierając się do napisania programu czynnej ochrony języczki syberyjskiej gromadziłem wszelkie potencjalnie przydatne dane. Pamiętam, że kiedy po raz pierwszy zobaczyłem mapy działek prywatnych tego obszaru to wziąłem je za żart. Było tego ponad 200 właścicieli z okolicznych wsi oraz Lasy Państwowe, Drogi Wodne, Władze gminne i nie wiadomo kto jeszcze. Działki miewały po kilka metrów szerokości i kilka set długości. Nie wiem kto, po co i dlaczego dzielił w ten sposób ziemię – może chodziło o pozyskiwanie torfu do celów opałowych ale tak jest po dziś dzień. Wtedy też zetknąłem się po raz pierwszy z Mazowiecko-Świętokrzyskim Towarzystwem Ornitologicznym. Nasze pierwsze spotkanie poprzedziły trwające ponad rok dyskusje wyliczające wszelakie utrudnienia związane z prawem własności działek a tu nagle poznaję ludzi, którzy twierdzą, że z prywatnymi właścicielami można się porozumieć, że władze gminne też są "do przejścia" i nawet z Francuskimi właścicielami żwirowni da się dogadać. Słowem przywrócono mi wiarę w to, że można! Wtedy też dowiedziałem się, że samo M-ŚTO ma swoje własne projekty dotyczące usunięcia części zarośli na torfowisku w celu odsłonięcia powierzchni, na których języczka występowała przed kilku laty. Zaproponowałem więc spotkanie M-ŚTO z moim zespołem i współpracującym zespołem prof. Z. Mirka z Krakowa w celu skoordynowania działań. Nie czas to i miejsce na obszerne omawianie wyników powiem tylko, że pomimo moich obaw co do radykalności zabiegów uwalniających torfowisko z nadmiaru zakrzaczeń M-ŚTO wykonało świetną robotę a na odsłoniętej powierzchni pojawiła się (czasem po prostu została odsłonięta całkiem dotąd nie widoczna) języczka syberyjska.

7d951cdd94a8074dc6fd8d6b953d429c.jpgLata 2008-2010 upłynęły na pracach inwentaryzacyjnych i zabezpieczających lokalną pulę genową populacji Pakosławskiej. Liczebność (ponad tysiąc kwitnących roślin)  języczki i jej produkcja nasienna (ponad milion nasion rocznie) okazały się dość stabilne (wahania liczone rok do roku nie przekroczyły 10%). Sprawdzono też wstępnie pewne możliwości wsparcia procesu zwiększenia liczebności języczki poprzez wysiew nasion na odsłanianych powierzchniach. Znowu nie miejsce to i czas na omawianie wyników powyższych prac lecz można ogólnie powiedzieć, że dosiewanie ma sens gdyż prawdopodobnie przyśpiesza powiększanie liczebności języczki syberyjskiej na torfowisku. Chodziło nam także o to by sprawdzić w jakich miejscach rośliny mają szansę wyrosnąć. Stwierdzenia natury ogólnej typu – okrajkowy rodzaj zasiedlania powierzchni nie opisują w pełni miejsc, w których języczka pojawia się w siedlisku. Ostatnią ze spraw ważnych, na które możemy mieć wpływ, pozostało zbadanie efektywności podsiewania z punktu widzenia dojrzałości nasion. Z badań wstępnych wynikało, że podsiewać należy wyłącznie nasiona świeżo zebrane i powierzchnia "przygotowana" (odkryta) pod siew powinna mieć co najmniej 0,5 m2.

Tak więc przystąpiliśmy do sprawdzenia w praktyce naszych hipotez roboczych. Prace badawcze wykonane w 2011 roku mogliśmy wykonać wyłącznie dzięki współpracy z M-ŚTO umożliwiającej nam uruchomienie finansowania zabiegów polowych. Polegały one na założeniu trzech stanowisk (A, B i C), których przygotowanie naśladowało wybrane procesy naturalne. Ale po kolei. Jak wspomniałem wcześniej wysiewamy tylko świeże, dojrzałe nasiona. Wymusza to uzyskanie zgody Ministra na zbiór w danym roku i szybkie przygotowanie (zbiór odbywa się późną jesienią) powierzchni doświadczalnych – żeby zdążyć przed mrozami. Powierzchnie przygotowywane pod siewy powinny być z założenia jak najmniejsze. Chodzi po prostu o to by bez potrzeby nie "usztuczniać" naturalnego przecież procesu. Ideałem było by wsiewanie nasion bezpośrednio w glebę ale takie próby zakończyły się w latach poprzednich niepowodzeniem. Z wymienionych powodów doświadczenie przygotowano w bardziej rozbudowanej formie. Blok na stanowisku A składa się z trzech poletek o powierzchni 1 m2 każde, blok na stanowisku B to trzy poletka o powierzchni 1,5 m2 każde a blok na stanowisku C to trzy poletka o powierzchni 2 m2 każde. Każde z trzech poletek na stanowisku reprezentuje inny (powtarzany w każdym bloku) wariant przygotowania powierzchni pod siew. Pierwszy wariant polega na odsłonięciu powierzchni gleby tak by była widoczna ale usuwa się tylko uschnięte fragmenty rosnących roślin częściowo rozgniatając je na miejscu (analogia do wyleżysk często pozostawionych tu przez odpoczywające sarny, jelenie i dziki). Drugi wariant polega na przygotowaniu poletka tak jak poprzednio a następnie zrycia gleby tak jak robią to buchtujące dziki (analogia do żerowisk dzików oraz powstających w sposób naturalnych małych wykrotów). Trzeci wariant jest punktem odniesienia i polega na pozostawieniu powierzchni nie zmienionej tyle, że podczas siewu rozchyla się rośliny okrywowe umożliwiając nasionom opadnięcie bezpośrednio na glebę (normalnie takie opadanie rozkłada się w czasie "na raty" bo nasiona są lekkie a penetrację wiatru utrudniają uschnięte, wysokie pozostałości pędów nadziemnych).

Wszystkie opisane powyżej zabiegi (łącznie ze zbiorem nasion) wykonano w końcu października i przez cały listopad 2011 roku. Łatwo nie było – niedowiarkom proponuje samodzielne oczyszczenie 1 m2 powierzchni dowolnego, zarośniętego turzycami, trzcinami i wierzbami torfowiska – pokochacie moi drodzy ogródki – praca w nich to czysta frajda w porównaniu z naszą zabawą. Efekty weryfikacji naszych hipotez roboczych poznamy najwcześniej za dwa – trzy lata. Moje dotychczasowe doświadczenie mówi mi, że pewnie zamiast dobrych odpowiedzi uzyskamy kolejne nowe interesujące pytania ale to już pomysł na inny artykuł. Na koniec chcę raz jeszcze podziękować M-ŚTO a szczególnie Jackowi Taborowi za współpracę która pokazała moim młodym współpracownikom z nieco przemądrzałych środowisk akademicko – PANnowskich jak fajnych profesjonalistów można spotkać w miejscach i organizacjach potocznie określanych mianem prowincjonalnych.

Roman Muranyi
Muzeum Pałac w Wilanowie

banerruch

Ilość odwiedzin

2814696
DzisiajDzisiaj484
WczorajWczoraj311
TydzieńTydzień1459
MiesiącMiesiąc7781