Od kilku tygodni trułem rodzicom o Jeziorsku, o ilości ptaków tam przebywających i oczywiście o orlicy. I w końcu po udanej wywiadówce (:P), tata powiedział: "dobra, to pojadę z tobą na to Jeziorsko":D. Datę zaplanowaliśmy tydzień wcześniej:). I po niezwykle długim, nudnym i głupim tygodniu w szkole, wreszcie piątek:D.
Pobudka o 3.50. O 4.30 wyjechaliśmy już z Ciechanowa. I tak przez Płock, Kutno, Łęczyce trafiliśmy do Siedlątkowa. Ale przez całą drogę towarzyszyła nam głupia mgła:(.
Na miejscu, z tamy było widać zaledwie 50 metrów wody (a na niej sporo łyski, jedna kokoszka, jeden gągoł i śmieszki), ale no cóż – nie poddajemy się! Skoro na zbiorniku prawie nic nie było widać, jak wszędzie z resztą, poszliśmy nad Wartę. Tam na stopniu wodnym koło 500 mew (śmieszki, srebrzyste, białogłowe i sporo sp.), kilkadziesiąt krzyżówek i ok. 25 czapli siwych. Potem wsiedliśmy do auta i postanowiliśmy przejechać się wzdłuż zbiornika od strony woj. łódzkiego.
Pierwsza wbitka od razu jakieś 100 metrów od tamy. Na miejscu odzywał się dzięcioł duży. Wśród mgły na błocie, cyplach i wysepkach około 1500 mew (90% śmieszek), kilka łabędzi, dwie czaple siwe, osiem czajek i kilka krzyżówek. Co chwila krzyżówki się podnosiły płosząc mi całą tą grupę ptaków i za trzecim podejściem odpuściłem.
W międzyczasie zorientowałem się, że sporo mgły już zeszło. Wtedy podjechaliśmy jeszcze troszkę dalej i zrobiliśmy szybką wbitkę na wał przy kościele w tej samej miejscowości. Tam odezwał się strzyżyk, były tez modraszki, bogatki i wróble. Z wału zobaczyliśmy dwa łabędzie nieme z nimi pierwszy dzisiaj perkoz dwuczuby, oprócz nich jak wszędzie full krzyżówki. Z dala głos gęsi zbożowej. Okej, mgła zeszła już wystarczająco – przyszła ostatnia szansa na zobaczenie z tamy wymarzonej orlicy:).
O 11.00 byliśmy już na miejscu. Cofnąłem się do początku zbiornika i zacząłem po kolei "czesać" wszystkie stada. Było widać już ok. 500 metrów wody, a na niej przeszło 5 000 ptaków, więc nie było to takie łatwe. Do listy gatunków z dnia doszły jeszcze: dwie samice bielaczka, słyszana wcześniej gęś zbożowa pływająca z śmieszkami, czernica - 1, 1, 12, cn. pięć perkozów dwuczubych, stado nurogęsi w liczbie ok. 300 ptaków (niestety nie udało się zobaczyć żadnego szlachara), wszędzie full krzyżówek, łysek, kormoranów i mew. Wracałem już w stronę samochodu i co za tym idzie centralnej części tamy. Postanowiłem, że jeszcze raz oblukam stado nurogęsi. Trochę dalej od nich pływała sobie jedna, masywna mewa, na której zatrzymała się moja luneta. Przecieram oczy, patrzę jeszcze raz i jest, to ona – immaturalna orlica:D! Dzieląca nas odległość była zbyt duża żeby zrobić nawet zdjęcie dokumentacyjne, ale nagapiłem się wystarczająco. Wcześniej bałem się, że może przeoczę ją wśród innych mew, ale jest ona zbyt charakterystyczna:). Potężny, długi, dwukolorowy dziobal, wyraźne sierpy oczne, rozmyta maska i szary wierzch. Kawał ptaka:).
Usatysfakcjonowany obserwowałem jak oddala się coraz bardziej i powoli znika we mgle, a my gonieni przez nieubłagany czas rozpoczęliśmy podróż do domu. Po drodze widzieliśmy jeszcze myszołowa, siedem szpaków i migrujące kwiczoły. Około 15.30 byliśmy już w domu.
Wyjazd super, szkoda tylko tej mgły. Ale główny cel spełniony, jeszcze nie dochodzi do mnie ta informacja:)
Samuel Sosnowski