Na przełomie marca i kwietnia przebywałem wraz z rodziną w Ameryce Środkowej. Swoją podróż, po długim locie Londyn-Charlotte-Miami i kontrolach migracyjnych rozpoczęliśmy na Florydzie. Wietrzny, pochmurny poranek przywitał nas polskim akcentem. Na palmach pod balkonem hotelowym gnieździły się dwie pary sierpówek, gatunku bardzo licznego na wschodnim wybrzeżu Stanów Zjednoczonych. Hałaśliwe wilgowrony i wróble uwijały się z pokarmem. Po wzejściu słońca na niebie pojawiły się przelatujące grupki pelikanów brunatnych, krążące mewy karaibskie oraz pojedyncze kormorany.

Miami – pelikany brunatne Miami – mewa karaibska

Po śniadaniu udaliśmy się na Miami South Beach.  Na plaży dominowały mewy karaibskie i delawarskie. Widzieliśmy też odpoczywające rybitwy królewskie i przemykające pośród ludzi piaskowce.  Wśród koron zadrzewień przy centrach handlowo-usługowych przelatywały rozkrzyczane mnichy nizinne. Kilka razy zaobserwowałem dzięciura czerwonobrzuchego i pstroszkę, wronę amerykańską, przedrzeźniacza północnego oraz mniej liczne niż w Europie szpaki i gołębie miejskie.

Miami South Beach – rybitwa królewska Miami South Beach – piaskowiec Miami South Beach – mnicha nizinna

Późnym popołudniem rozpoczął się przelot sępników różowogłowych. Ptaki ciągnęły na południe wzdłuż wybrzeża, majestatycznie szybując pośród wieżowców. W przeciągu dwóch godzin przeleciało około stu osobników. Nad oceanem pojawiła się też fregata wielka.

Miami – sępnik różowogłowy

Południowa i centralna część Miami to moloch turystyczny i biznesowy. Znajduje się tu mnóstwo klubów nocnych, barów, restauracji, a hotele i wieżowce wprost wdzierają się w ocean. Rozwinięta infrastruktura drogowa może budzić podziw. Ogólnie nie jest to najlepsze miejsce da osób ceniących sobie spokój i sielankę.

Kolejnego dnia wybraliśmy się na bagna w Parku Narodowym Everglades. Utworzony w 1934 roku obszar rozciąga się na powierzchni ponad 6000 km2, obejmując ochroną ekosystemy lasów namorzynowych. Po drodze mijaliśmy czaple złotawe, kormorany rogate, dławigada amerykańskiego, ibisa kasztanowatego oraz rybołowa. Po dotarciu do Everglades Safari Park przesiedliśmy się na tzw. airboat, by popływać po bagnach. Główną atrakcją w parku były aligatory amerykańskie, leniwo przepływające  koło łodzi oraz żółwie, wygrzewające się na słońcu. Z ptaków obserwowaliśmy czaplę modrą, czaplę białą, wężówkę aksamitną, mieniącą się w szuwarach sułtankę amerykańską i kokoszkę wodną. Na ogrodzeniach wolier hodowanych krokodyli, przesiadywały mało płochliwe sępniki czarne. Swoją obecność zaznaczył również myszołów rdzawoskrzydły, przenikliwie nawołując w locie.

Everglades – wężówka aksamitna Everglades – czapla biała
Everglades – sułtanka amerykańska Everglades – sępnik czarny

Po trzech nocach w Miami, przyszedł czas na miejsce docelowe, dwugodzinny lot i dotarliśmy do Gwatemali. Dostęp do dwóch oceanów, tereny górzyste, nizinne, lasy tropikalne, rzeki i jeziora sprawiają, że państwo to jest niezwykle interesujące pod względem przyrodniczym.  Warto nadmienić, że w Gwatemali stwierdzono ponad 720 gatunków ptaków. Społecznie kraj targany jest przestępczością i panującą korupcją. Na każdym kroku widać ubóstwo, a przedmieścia stolicy Gwatemala City to ogromne slumsy.  Na ulicach panuje chaos i harmider, ale ludzie mimo przeciwności losu są życzliwi i otwarci.

Zwiedzanie kraju Majów rozpoczęliśmy od miasteczka Antigua wpisanego na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Była stolica kraju, otoczona trzema wulkanami (jeden wciąż aktywny), to utrzymana w stylu barkowym zabudowa, uliczki, ruiny kościołów, budynków. W okresie świątecznym mieszkańcy przyozdabiają drogi i świątynie barwnymi, kwietnymi dywanami. Kolorytu dopełniają kwitnące drzewa, budynki i przede wszystkim tubylcy w regionalnych, tradycyjnych szatach. W pięknych, przy hotelowych założeniach parkowo-ogrodowych obserwowaliśmy wszędobylskie wilgowrony meksykańskie, drozdy brązowawe, wróble, pasówkę obrożną, tanagrę żółtoskrzydłą, kacyki północnego i kasztanowatego. Na niebie uwijały się jaskółeczki czarnogłowe i lotniarz obrożny z rodziny jerzykowatych, a ze szponiastych krążyły, znane już z Florydy sępniki czarne i różowogłowe. Udało się również zobaczyć gołębiaka białoskrzydłego.

Antigua – wilgowron meksykański Antigua – kacyk północny
Antigua – pasówka obrożna Antigua – gołębiak białoskrzydły

Kolejnym punktem do obserwacji ptaków było zoo w Gwatemala City. Jedno z niewielu miejsc w stolicy, gdzie można spacerować bez obawy o utratę mienia i zdrowia. Tu widzieliśmy swoje pierwsze w życiu kolibry: szafirka białouchego i szmaragdzika lazurowego oraz jemiołuszkę jedwabniczkę szarą i pirangę pąsową z rodziny tanagr. Na jednym z drzew żerował dzięciur złotoczelny.

Gwatemala City – szafirek białouchy Gwatemala City – jedwabniczka szara Gwatemala City – piranga pąsowa

Następnych kilka dni spędziliśmy na północ od stolicy, w górzystym departamencie Alta Verapaz. W pierwszej kolejności odwiedziliśmy rezerwat Biotopo del Quetzal, chroniący ponad 1000 ha pierwotnego lasu tropikalnego. W rezerwacie można podobno spotkać gatunek herbowy Gwatemali, to jest kwezala. Nam nie przypadł niestety ten zaszczyt. Dżungla pozostawiła w nas ogromne wrażenia. Niedostępność, różnorodność gatunkowa i zagęszczenie roślinności, strumyki, wodospady oraz dobiegające zewsząd nieznane głosy tworzą klimat tajemniczości. Ze względu na środek dnia ptaków niewiele było widać. Udało się wychwycić tukana pieprzojada szmaragdowego oraz pleszówkę ciemnogłową.

Jedno z najładniejszych miejsc jakie nasze oczy ujrzały to pomnik przyrody Semuc Champey, położony w odległości 10 km od miejscowości Lanquin. Tworzy go 300 metrowy most wapienny, pod którym płynie rzeka Cahabon. Kaskady, wodospady, baseny z zielono-błękitną wodą oraz otaczający go na krawędziach las tropikalny tworzą niezapomniany obraz. Z obserwowanych ptaków należy wymienić czarnostrzębia zwyczajnego oraz wróblowate pstroszkę, lasówkę złotawą i wireonka żółtogardłego.

Semuc Champey – czarnostrząb zwyczajny

Tego samego dnia przed wieczorem, udaliśmy się do jaskini Grutas de Lanquin. Miejsce czczone przez Majów, które służyło do przeprowadzania obrzędów i ceremonii religijnych. Udało nam się załapać na wylot tysiąca nietoperzy przed zmierzchem.

Poranek nad rzeczką w Lanquin, której nazwy nie odnaleźliśmy, przyniósł nowe obserwacje. Czaple złotawe żerowały na wylesionym zboczu górskim. Na wodą przemknął raz rybaczek obrożny. 

Wśród nadrzecznych zadrzewień przemykały kacykowiec grubodzioby, kacyk plamisty, bentewi wielki, muchołap tyranowaty oraz lasówka oliwkowa. Pojawił się też gołąb czerwonodzioby. W okolicach Lanquin dobitnie można zauważyć jak pierwotne lasy przegrywają batalię z uprawami rolniczymi. Plantacje kawy, będące głównym elementem gospodarki Gwatemali, wypierają dziewicze tereny.

Lanquin – kacyk plamisty Lanquin – lasówka oliwkowa Lanquin – gołąb czerwonodzioby

Resztę naszego pobytu spędziliśmy na przedmieściach stolicy, które notabene okazały się  zróżnicowane pod względem ptasim. Oprócz licznie obserwowanych sępników, widziałem pustułkę amerykańską. Wśród jaskółek dominowała nasza dymówka, pojawiały się też mniej liczne jaskółki rdzawoszyje, wodówki północne oraz jerzyk kominiarczyk szarobrzuchy. Dzień w dzień przelatywały głośne stadka konur meksykańskich. Roślinność ruderalna przyciągała ziarnojadki obrożne i gołębia łuskowiaka azteckiego. A na owady widowiskowo polował tyran melancholijny.

Okolice Gwatemala City – ziarnojadek obrożny Okolice Gwatemala City – tyran melancholijny
Okolice Gwatemala City – łuskowiak aztecki Plaża w Miami South Beach Semuc Champey z punktu widokowego
Wodospady Semuc Champey Rzeka Cahabon Plantacja kawy
Airboat tour w parku Everglades Aligator amerykański Przedmieścia Gwatemala City
Antigua panorama z wulkanem w tle Rezerwat Biotopo del Quetzal
Las tropikalny z góry Las tropikalny z dołu
Jaszczur w tropikach

Po 14 dniach wróciliśmy do zimnej, mokrej i pogrążonej w żałobie Warszawy…

Darek Michałowski

banerruch

Ilość odwiedzin

2826067
DzisiajDzisiaj514
WczorajWczoraj517
TydzieńTydzień1749
MiesiącMiesiąc10080